Beta Tom Clancy Rainbow Six Siege – wrażenia

Beta Tom Clancy Rainbow Six Siege – wrażenia

Start bety najnowszej gry Ubisoftu to coś na co długo czekałam, bo ostatnimi czasy porzuciłam swą młodzieńczą miłość do wszelkich gier MMO przerzucając się na FPSy. Początkowe trudności ze startem (brak kodów w dniu w którym miały zostać rozsyłane oraz brak możliwości połączenia  się z serwerami) nie zniechęciły mnie zupełnie, bo to przecież beta, a poza tym zainteresowanie tytułem przynajmniej wśród moich znajomych było ogromne, domyślać się zatem mogę jedynie jakiego obciążenia doznały serwery podczas prób połączenia się wszystkich chętnych by grę wypróbować. Ubisoft już na starcie stanął jednak na wysokości zadania i praktycznie z automatu wypuścił informację o przedłużeniu dostępu do dnia 1 października tak, by zrekompensować nam nieco ten początkowy falstart. 


 

Co prawda ja się zupełnie nie obraziłam zważając na to, żem przyzwyczajona już do wielu rzeczy, które dziać się nie powinny, to ciężko mnie czymś takim zaskoczyć, szczególnie, że ostatecznie kody zostały rozesłane, nawet z naddatkiem, bo ja osobiście dostałam dwa, które oczywiście rozdałam znajomym, by mieć z kim mordować tych terrorystów.

Co dostajemy w becie

W udostępnionej nam wersji beta otrzymujemy dwie możliwości rozgrywki. Pierwsza – Terrorist hunt – jest to walka 5 graczy przeciwko botom i tutaj możemy wybrać także poziom trudności naszych komputerowych przeciwników. O ile tryb normal to jak dla mnie kaszka z mleczkiem, a hard jest już wyzwaniem, to poziom realistic może mocno zniechęcić niektórych mniej zaawansowanych graczy, gdyż rzeczywiście jest to nie lada wyzwanie. Drugim trybem jest klasyczny, znany nam wszystkim doskonale tryb multiplayer gdzie w schemacie 5 vs 5 będziemy mierzyć się z innymi graczami w rozgrywce online. W trybie multiplayer dostępne mamy dwa typy rozgrywki TDE – bomb oraz secure arena, które polegają na albo rozbrojeniu bomby albo zdobyciu i zabezpieczeniu terenu. Podczas rozgrywek zdobywamy punkty, które oczywiście skutkują podnoszeniem doświadczenia (w becie nie daje to absolutnie żadnych dodatkowych bonusów) oraz dodatkowe nieśmiertelniki, za które nabyć możemy nowych Operatorów (czyli po prostu postacie – dostępnych jest 13 różnorodnych postaci, które następnie także można ulepszać), broń lub dodatki do broni takie jak np. różne rodzaje celowników, tłumików czy nawet kolorowych skórek upiększających nasze bronie (!!!). Czyżby Ubi chciało wziąć przykład ze skinów do CS:GO?! Patrząc na to ile nieśmiertelników trzeba zgromadzić by taki skin odblokować może być to prawdopodobne :)

Plusy Rainbow Six Siege

Gra, mimo iż obecnie nie ma możliwości odpalenia jej na maksymalnych możliwych detalach (ale będzie taka możliwość po premierze i to bez dodatkowo płatnych DLC) wygląda bardzo ładnie. Jak na razie nie ma też do czego przyczepić się jeżeli chodzi o jej optymalizację, co prawda posiadam dosyć mocny komputer który tak czy tak nie powinien mieć z nią żadnych problemów, to od znajomych wiem, że u nich ten aspekt także pozostaje bez zarzutu. Różnorodność Operatorów i ich broni sprawia, że musi minąć kilka ładnych godzin byśmy mogli popróbować ich wszystkich, jednym słowem jest w czym wybierać. Jeżeli chodzi o Operatorów są oni wzorowani na pięciu różnych jednostkach antyterrorystycznych – GIGN, GSG9, SAS, Specnaz oraz FBI SWAT. W grze posegregowano ich na dwie kategorię – tych przeznaczonych do ataku oraz obrony, dzięki czemu możemy jeszcze bardziej urozmaicić swoje rozgrywki. Do dyspozycji mamy trzy różne mapy, które mnie osobiście zupełnie się nie nudzą. Oczywiście mniemam, że pełna wersja gry będzie miała jeszcze większy wachlarz wyboru w tej kwestii co skutkuje tylko kolejnym plusem dla tej produkcji. Gra się naprawdę przyjemnie i osobiście mogę powiedzieć, że “wczuwka” jest konkretna. Jest także dosyć realistyczna, nie ma miejsca na to, by przeciwnik solidnie nas ostrzelał i byśmy wyszli z tego cało. Wystarczy jedynie kilka kul i leżymy nie mogąc dołączyć już do rozgrywki do momentu jej zakończenia, także musimy bardzo uważać i szanować nasze wirtualne życie. Kolejnym plusem w trybie vs boty jest fakt, iż są one bardzo inteligentne. Przeciwnicy nie mają problemu z tym by “zrobić nam plecy”, zachodzić z różnych stron by złapać w pułapkę, czy uśmiercić nas przy pomocy człowieka – kamikadze (postać BOMBERMANA, który podbiega, a raczej teleportuje się, do graczy i wybucha by zabrać ze sobą wszystko, co żyje w promieniu kilkunastu metrów, nienawidzę go mocno). Fajnym smaczkiem są także powtórki na końcu rundy – widzimy skrót ostatniego zabójstwa, które doprowadziło do zakończenia meczu, gracz – bohater, któremu zdarzy się jako “last man standing” uratować całą drużynę przed przegraną ma wtedy swoje pięć minut. Dodatkowo, mimo, że rozgrywka odbywa się w dosyć ciasnych pomieszczeniach i może wydawać się, że będzie ona nieco żmudna i rozwlekła, producenci ograniczyli długość rozgrywki, a naglący nas czas zmusza do działania.

Minusy Rainbow Six Siege

Oczywiście nie może być tylko dobrze i zawsze jest coś, do czego przyczepić się można. Jak dla mnie największą niedogodnością jest dołączanie z kolejki do trwającej już rozgrywki. Zupełnie nie jestem w stanie ogarnąć jak ktoś mógł przeoczyć coś takiego. Wygląda to tak, iż z kolejki zostajemy przydzieleni do trwającej już rozgrywki i automatycznie nie mamy szansy nic zrobić gdyż obserwujemy całą grę wyłącznie z widoku osób już grających. Jeżeli w tym momencie opuścimy rozgrywkę i będziemy chcieli wyszukać kolejnej, “maszyna losująca” wrzuci nas ponownie do tej samej, trwającej gry. W takim wypadku musimy więc czekać aż obecna rozgrywka się skończy by wrzuciło nas do kolejnej. Drugą rzeczą, która może przeszkadzać jest nie do końca zoptymalizowane siły poszczególnych Operatorów. Największe problemy mam z defenderami używającymi tarczy, których w trybie multiplayer praktycznie nie da się zabić. Są on tak niesłychanie pancerni, że mam wrażenie iż nawet wyrzutnia rakiet nie naruszyłaby kawałka blachy, który dzierżą przed sobą. Myślę, że jakimś rozwiązaniem byłoby wprowadzenie ograniczenia używania postaci mających superfajną tarczę, albo po prostu lepszy balans postaci na co mocno czekam w wersji finalnej. Dla niektórych graczy brak trybu single może być minusem. W grze bowiem dostępny jest jedynie tutorial, który wyjaśnia jak korzystać z różnorodnych urządzeń dostępnych dla poszczególnych Operatorów natomiast resztę umiejętności nabyć musimy sami najlepiej w trybie przeciwko botom. Mnie osobiście tryb single nie jest zupełnie potrzebny, z tego co pamiętam nie skończyłam nawet połowy w tym z Battlefielda 3 mimo iż naprawdę ostro go ograłam.

Na zakończenie

Nie mogę doczekać się premiery Tom Clancy: RainbowSix Siege, bo nie jest to chyba tajemnicą, że uwielbiam wszelkie gry multiplayer gdzie można popróbować rywalizacji z drużyną kierowaną przez innych graczy. Dodatkowe smaczki typu barykadowanie pomieszczeń, podkładanie ładunków wybuchowych na podłodze, by móc zbadać obszary położone niżej, różnorodność sprzętów, które mogą wykorzystać poszczególni operatorzy (zakłócacze sygnału, młot do wyważania drzwi, zdalnie detonowane ładunki gazowe czy dron) – to wszystko niesłychanie urozmaica rozgrywkę tak mocno uproszczoną jednak w uwielbianym przeze mnie CS:GO co może być niezłą odskocznią i zupełnie odmiennym doświadczeniem jeżeli chodzi o grę i zgranie drużynowe. Premierę tytułu zapowiedziano na 1 grudnia tego roku, co prawda raz została już przełożona i dobrze, twórcy bowiem sami przyznali się do tego, iż potrzebują więcej czasu by naprawić funkcjonujące jeszcze niedociągnięcia zgłaszane im podczas testów. Nie ma się co spieszyć, mam nadzieję że do tego czasu wszelkie błędy zostaną wyeliminowane a Rainbow6 Siege zagości na moim dysku na dłużej. O ile będzie z kim grać!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *